Dzisiaj jestem wyjątkowo ciekawa waszych opinii, domysłów i podejrzeń! Zapraszam!
_____Melodia i słowa nie chciały wyjść mi z głowy. Śpiewałam sobie cicho pod nosem, pijąc poranną kawę i przyglądając się miastu za oknem. Rozważałam już najprostszą ucieczkę, ale dobrze wiedziałam co by się stało. Uciekają i tłumaczą się tylko winni. Momentalnie by mnie złapali, posadzili w więzieniu i otworzyli hotel ponownie, jakby uchwycenie mnie cokolwiek rozwiązało. Czułam się coraz bardziej zmęczona, a tym samym bywałam opryskliwa i zwyczajnie nieprzyjemna. Tom jednak potrafił sobie ze mną radzić. Nic dziwnego. Co by mu życie pod nogi nie rzuciło, to jakoś sobie z tym radził. Zaszedł mnie od tyłu i przytulił, po czym objął w talii. Dostałam delikatnego buziaka w ramię. Patrzył ze mną w tym samym kierunku, bez słowa. Coraz częściej nie musieliśmy rozmawiać, bo zwyczajnie rozumieliśmy się bez słów i nie znaliśmy się na wylot, ani jak dwa łyse konie, ale potrafiliśmy współczuć, w dosłownym i pierwotnym znaczeniu tego słowa. Wiedział, co ja czuję, co przechodzę, co myślę i nawzajem.
— Niedługo stąd wyjdziemy — mruknął cicho i wtulił nos w moje włosy, kołysząc się lekko ze mną na boki. Przyjemną, spokojną chwilę przerwało nam pukanie do drzwi. Detektyw wszedł niepewnie, kiedy granatowy go wpuścił.
— Panie Morgan, niech pan powie, że nie przychodzi z jakąś tragiczną informacją. — Spojrzałam na niego prosząco. Pokiwał przecząco głową, co pozwoliło mi odetchnąć.
— Przychodzę, bo powiedziałaś mi, że kontaktowałaś się z kimś lub czymś za pomocą jakiejś tablicy, tak? Sprawdzałem nagrania z piętra. Większość nagrań jest po prostu czarna. Są tylko fragmenty. Nie widziałem i nie wiem co zrobiło ci krzywdę. — Kiwnął na moje biodro. — Ale jeśli jest jak mówisz to poprosiłem o pomoc pewnej kobiety. Będzie tutaj prawdopodobnie po południu.
— Jaka kobieta?
— Medium. Jestem sceptyczny i nie wierzę w tego typu rzeczy, ale też nie będę ograniczał środków ze względu na swoje wierzenia. Chcę pomóc. Jeśli ty byłaś w stanie z czymś rozmawiać, ona też będzie w stanie i mam nadzieję, że nam co nieco wyjaśni — mówił lekko zdenerwowany, głaszcząc się po siwej brodzie. — To co ty i Bill mówicie jest niezwykłe i niepojęte. I nie brzmi to jak nic co widziałem, o czym słyszałem, czy czytałem.
Patrzyłam na niego niepewnie, marszcząc czoło, ale pojawiła się we mnie mała, cicha nadzieja, że może z pomocą kobiety, która zajmuje się tego typu rozmowami, która robi to świadomie i tak zarabia, wie z czym to się je - może coś z tego zrozumiem. — Zna pan tą kobietę? To sprawdzona osoba? Czy pierwsza lepsza, która ma szklaną kulę, więc zapewne coś wie?
— Całą noc czytałem i szukałem informacji. To osoba, która przewidziała wiele rzeczy, takie jak atak z jedenastego września, problemy z imigracją, wyniki wyborów prezydenckich i inne tego typu rzeczy, a ponad tym spotyka się z chętnymi, rozmawia z ludźmi, którzy odeszli. Ponoć nawet potrafi skontaktować się z zwierzętami. — Uniósł dłonie w geście poddania się. Dla niego to była istna abstrakcja. I doceniałam fakt, że posuwa się do rozwiązań w które sam nie wierzy, ale próbuje wszystkiego, żeby pomóc. Zastanawiałam się jednak, jeśli jednak okaże się z tej rozmowy, że to na przykład Esme tu jakoś psoci, to jak to pan detektyw wyjaśni policji? Jak wyglądałby raport? I czy policja takowy raport przyjęła i uznała za wystarczający? Granatowy patrzył na mnie niepewnie.
— Czy to jest bezpieczne? — zapytał.
— Chciałbym wam powiedzieć, że tak, ale nie wiem. Nie znam się na tym, ale tak jak wam mówię, starałem się o kogoś, kto wie co robi i ma jakieś rzeczywiste osiągnięcia na koncie. Jeśli możemy mówić o „rzeczywistości” w tym wszystkim.
— W porządku. Dziękuję. Doceniam starania — odpowiedziałam detektywowi. — Spróbujemy — rzuciłam, choć widziałam, że Tom nie był przekonany.
Kobieta pojawiła się w hotelu niedługo przed zachodem. Niebo mieniło się ciepłym pomarańczem i różem. Medium nie miała więcej niż czterdzieści lat. Nie była też osobą jakiej się spodziewałam. Wyobrażałam sobie jakąś starszą, pomarszczoną jak rodzynka babulinkę w szatach, która gotowa będzie mi czytać z ręki. Pomyliłam się. Kobieta wyglądała na typową matkę. Mam na myśli kobietę w średnim wieku, zabieganą, zapracowaną, ale szczęśliwą. Popijającą wino w sobotnie wieczory. Jej twarz okalała burza czarnych loków. Miała duży, nieco płaski nos, ciemne, duże, okrągłe oczy i pełne usta. Przeszło mi przez myśl, że musi być mieszanką DNA. Ciemnowłosa przywitała się z nami, obdarowując wszystkich ciepłym uśmiechem.
— Wiele słyszałam o tym miejscu. Sama przyjemność móc je osobiście odwiedzić i nieco zbadać. Jestem Sophie White. Od kilkunastu lat pracuję jako medium. Już jako dziecko zauważyłam u siebie jakiś dodatkowy zmysł, przewidywałam, widziałam, słyszałam i czułam. Potem pogłębiałam wiedzę i nauczyłam się komunikować. Nie jest skomplikowane, ale nie jest to też łatwe. Na pewno jest to do nauczenia. Słyszałam o pani. — Spojrzała na mnie. — Pani ma sny, tak? Nawiązujące do przeszłości, ale też prowadzi pani jakieś rozmowy? — od razu zaczęła zadawać pytania. Usiadła sobie i patrzyła na mnie wyczekująco.
— Nie nazwałabym tego tak. Sama nie wiem. Chyba po prostu zaufałam i podążałam za głosem. Myślałam sobie, że to tylko sny, więc jak to w snach… — zaczęłam, kiedy mi przerwała.
— Oj nie, to nie tylko sny. W tym miejscu umarło więcej ludzi, niż policja odnotowała. Więcej niż szacowano w mediach i więcej niż kroniki mówią. Jeśli pani śnią się w tym miejscu takie rzeczy, to nie jest to przypadek. Czy w tych snach pojawia się coś, co zupełnie nie ma sensu? Tak jak to bywa w snach? Mam na myśli na przykład, uciekanie przed wężem, który nagle zamienia się w coś innego, absurdalnego, rośnie w coś potężniejszego, straszniejszego, albo przeciwnie, zamienia się w pluszową zabawkę, a pani nagle urywa się film i zaczyna śnić coś innego? Tak w większości wyglądają sny. Dzielą się na jakieś segmenty, żyją, zmieniają się. Czy pani sny są żywe, czy trzymają się jednej postaci, jednej historii? — patrzyła na mnie jakby zaciekawiona.
— Różnie. Niektóre sny się ucinają i nagle kontynuują się gdzie indziej, ale jednak wciąż kontynuują historię. Miałam też sen, który w całości był z krótkich fragmentów, ale każdym z ułamków był kelner z kuchni.
— O tym właśnie mówię. To nie jest przypadek. Niech pani usiądzie. — Zdziwiłam się, bo to kobieta jest gościem, a zaprasza mnie, jakby to było na odwrót. Poczuła się jak u siebie. Nie rozmyślając nad tym więcej usiadłam razem z Tomem na łóżku. Detektyw ulokował się na krześle niedaleko nas. Wszyscy byli gotowi i ciekawi co Sophie ma do powiedzenia. — Myślę, że masz coś w sobie i to także widać w twoich oczach. Coś co pozwala ci się komunikować z drugą stroną. Masz w sobie jakieś ciepło, wyrozumiałość, ale przede wszystkim jesteś otwarta i po prostu dobra, dlatego dusze zgłosiły się do ciebie o pomoc. Mam rację? Ktoś prosił panią o pomoc. Może masz dar i zadatki na medium. — Pokiwałam głową. — Zapalę świecę i spróbuję najpierw połączyć się z panią. — Nic nie rozumiałam, a kobieta bez zastanowienia zaczęła wyciągać świece z torebki i je zapalać. Poczułam lęk widząc ogień w pomieszczeniu. Nim zdążyłam o cokolwiek zapytać, kontynuowała. — To jest tak, że cały świat, każdy jego element ma swoją energię. Niektóre pierwsze religie czciły przedmioty, naturę, bo ludzie byli na tyle organiczni, otwarci, że potrafili tą energię czuć i nawet z niej czerpać. Pani ma swoją energię i ci mężczyźni tutaj również — zamilkła na chwilę — Pan Morgan jest niedowiarkiem i traktuje mnie troszkę z góry, nie wierząc, że coś tutaj wniosę, ale też żywi do was sporą sympatię. Czuję też jakąś cichą nadzieję z jego strony. Może sam kogoś kiedyś stracił. — Spojrzała na detektywa przenikliwie, po czym przeniosła wzrok na Toma. — Pan za to po prostu się martwi, że jakieś demony czy bóg wie co panią zaatakują. Ale nie ma o co się martwić. — Uśmiechnęła się i kontynuowała wywód. — Tak więc wszystko i wszyscy mają energię, tak jak i mają ją ci, którzy odeszli. Ludzie od zawsze zastanawiają się, co dzieje się z duszą po ich śmierci. Dusza to nic innego jak energia. Jeśli nie odchodzą godnie, czy w spokoju, albo z niewyjaśnionymi sprawami -zdarza się wtedy, że dusze są uwięzione i przywiązane do miejsca, czy przedmiotu, a nawet ludzi. Jedne są dobre i szukają pomocy, inne są pokrzywdzone, albo zdenerwowane i potrafią skrzywdzić. Ale jako, że niektóre z dusz się przywiązują, to można te energie wyczuć. A w tym hotelu wręcz każdy kąt jest zamieszkały. Podaj mi proszę dłoń. — Wyciągnęła do mnie swoją rękę. Byłam zdezorientowana, ale też ciekawa. Złapała łagodnie moją dłoń. — Zrelaksuj się. Rozmawiasz z nimi tylko w śnie, bo w śnie jesteś zupełnie zrelaksowana. Sen to taki cichy układ ze śmiercią. Dryfuje się w spokoju między jednym, a drugim światem. — Czułam, że kiedy mówi, jednocześnie się uśmiecha. Kobieta miała pozytywne nastawienie, co mnie uspokajało. Odetchnęłam. Przymknęłam oczy i próbowałam rozluźnić po kolei każdą swoją kończynę, na głowie kończąc. Oddech się wyrównał, lekko spłycił, nabrał spokojnego rytmu, jak wtedy kiedy zasypiamy. Słyszałam tylko łagodny ton Sophie. — Oh, w porządku. Masz przy sobie cztery dusze. Spokojnie, wszystko wyjaśnię i powiem ci co widzę. Widzę co przeszłaś. Widzę każdy twój sen. Nie byłaś w nich bez powodu. Mała dziewczynka, szuka mamy. Chciałaś jej pomóc. Strasznie ładny gest z twojej strony. Jej matka ci ufa. Zaufała tobie, pośród wielu, wielu kobiet, które odwiedziły ten hotel. Hmmm… Raja. Poznałaś jej imię?
— Tak, tak — mówiłam zaskoczona, lekko się jąkając. Czułam się dziwnie. Pełny spokój, ale jednocześnie miałam ochotę wybuchnąć płaczem, śmiechem, ale też odczuwałam odrobinę złości. Zupełna mieszanka, której nie rozumiałam. W głowie widziałam krótkie urywki, które były mi zupełnie obce. Jakiś spacer po parku, dom dziecka, ucieczka przez deszcz - nic nie miało sensu.
— A jej córeczka to Esme — mówiła ponownie tym uśmiechniętym tonem. — To ona prosiła cię o pomoc. Lubiła się bawić z mamą w chowanego. Mama nie może jej znaleźć. Szukają się od wielu lat. Raja czuje, że straciła dziecko, a jeśli ty masz z Esme kontakt, to chociaż przez twoją osobę upewnia się, że nic jej nie jest. Masz jej pilnować, tak? To twoje zadanie. Ale mam wrażenie, że to coś większego — mruknęła.
— Dlaczego tutaj utknęły? Jak… Jak tutaj utknęły? — zapytałam cichutko, niepewna, czy powinnam o to pytać, kobieta momentalnie mnie zrozumiała.
— Ostrożna jesteś na słowa. To dobrze, bo dusze należy traktować z szacunkiem, nie drażnić ani nie prowokować. Bezpośrednie pytanie mogłoby je rozdrażnić. Niektóre z tych ludzi nie wie, że przeszło na drugą stronę, a jak się dowiedzą to cóż, jest to szok, który może wywołać różne emocje i popchnąć do różnych czynów — wyjaśniła i zamilkła na dłuższą chwilę. — Raja mi nie ufa. Powinnaś sama ją zapytać.
— Jak?
— Zaufaj sobie, nie denerwuj się i zapytaj tak, jak zapytałaś mnie — instruowała. Czułam na sobie spojrzenie detektywa, jak i mojego funkcjonariusza. Nie były to jednak jedyne spojrzenia jakie czułam, że mnie otaczają.
— Boję się.
— Nie powinnaś. Raja ci zaufała, między innymi, bo masz przy sobie… — Zastanowiła się na chwilę. — Toma. Mam rację? Pan policjant ma na imię Tom. Dobre dusze go lubią, a te nieprzyjazne się go boją. Jest twoim stróżem i to nie od dziś. Znaliście się kiedyś, od zawsze przy tobie był i pomagał. Jest przypisanym ci stróżem, który powraca i chroni. Przy nim nie masz czego się bać. To dobry człowiek i ma aurę, energię jakiej nigdy nie widziałam. Nie bój się — uspokajała, a ja miałam poczucie, że jeszcze chwila, a zemdleję. Przypomniałam sobie sen w którym ratował mnie, kiedy się paliłam i mnie jakimś sposobem odratował, w rzeczywistości mnie budząc. Walczyłam teraz sama ze sobą. I dla mnie zaczęło to wszystko brzmieć absurdalnie, ale zaczęło to mieć jakiś absurdalny sens. — To nie jest możliwe.
— Nic nie dzieje się bez powodu, Eveline. On też się tutaj nie pojawił bez powodu. Szybko przypisano go akurat do ciebie. Proponowali mu inną sprawę, ale wybrał śledztwo w hotelu.
— Tom, to prawda? — ledwo mówiłam, czując rosnącą kulę w gardle. Funkcjonariusz się zająknął, sam był wstrząśnięty.
— Prawda, jednocześnie wysyłali kilku z nas na obrzeża miasta — ledwo wydukał. Oddychałam płytko, czułam że mi coraz trudniej nabierać powietrza.
— Raja? — zapytałam drżącym głosem. — Jeśli tutaj jesteś, czy chciałabyś się ze mną podzielić, powiedzieć mi jak się tutaj znalazłaś i dlaczego zostałaś? — Ponownie czułam jak przelewają się przeze mnie głębokie i intensywne emocje, ale wszystko działo się głęboko we mnie, nie byłam w stanie uronić choćby jednej łzy, czy okazać w jakikolwiek sposób tego czego doświadczam. Czułam się jak w mentalnym więzieniu, ale też z tyłu głowy pojawiła mi się jakaś cicha świadomość, że prawdopodobnie przejmuję emocje osoby, z którą się kontaktuję. — Raja, proszę, chciałabym zrozumieć — powiedziałam cicho. Poczułam, że ktoś się do mnie zbliża, po chwili poczułam dotyk i lekko podskoczyłam zdenerwowana.
— To tylko ja, spokojnie — szepnął granatowy i usiadł bliżej i mnie lekko objął. Zerkał na detektywa, który w pełni skupiony, próbował analizować i zrozumieć sytuację. Przy policjancie odrobinę mi ulżyło. Odetchnęłam cicho.
— Chyba nie chce mi powiedzieć — powiedziałam. — Czym jest ta kołysanka? Czy to twój śpiew mi się śnił? — zapytałam, a po chwili poczułam chłód, który wywołał na mojej skórze dreszcze. Usłyszałam „Esme ją lubi. Przyda się wam” - cichutki szept, jakby z oddali i odrobinę niewyraźny, ale pewna byłam, że to głos, którego nie znam. Kobiecy i łagodny.
— Dobrze ci idzie — szepnęła Sophie.
— Nie wiem o co pytać — mruknęłam. Zastanowiłam się chwilę. — Raja, czy wiesz, dlaczego co jakiś czas zamykany jest hotel? — zapytałam, w odpowiedzi usłyszałam ten sam szept. „Źli ludzie u władzy, głodni bogactwa”. Zmarszczyłam brwi. — Jak tutaj utknęłaś? — zadałam pytanie ponownie. „Pokażę ci tej nocy”.
— W porządku, nie naciskaj więcej — odezwało się nasze medium. Kiwnęłam lekko głową.
— Dziękuję za zaufanie. Robię co mogę — szepnęłam, licząc, że Raja wciąż jest gdzieś w pobliżu i przyjmie podziękowania.
— Masz wokół siebie jeszcze dwójkę. Raja i jej córeczka potrzebują pomocy i dobrze ci z nimi idzie, jej mama również cię chroni. Mówiłaś o kelnerze. Czy wierzysz w reinkarnację czy nie, jest to nie istotne. Powiem ci po prostu, że ludzie żyją więcej niż raz. Kelner obecnie ma na imię Georg, prawda? Osoby które widujesz w swoich snach to nie on, mimo, że może wyglądać tak samo, czy nosić podobne imię. To nie jest on, a jednocześnie jest to jedna i ta sama osoba. To co tobie się śni to Georg i jego poprzednie życie. Każde jedno. Wiemy obie, że w przeszłości nie był dobrym człowiekiem. Ale każde kolejne życie to szansa na wyciągnięcie wniosków i nauczenie się czegoś. Szansa na zmianę. Georg umarł kiedyś w tym hotelu. Śniła ci się jego śmierć. Jego dusza próbowała ci pokazać swoją prawdę. Nie był najlepszy, ale zginął w tragiczny sposób, świadomy, że popełnił wiele błędów. Teraz próbuje się odkupić. Byliście kiedyś razem, blisko, dlatego też uznał, że może kiedy mu wybaczysz, zazna spokoju i będzie mógł odejść. Ale tutaj pojawia się kolejna dusza. Nieprzyjazna. To ona popycha cię w te nieprzyjemne sny. Ona też narobiła ci siniaków. Ona popchnęła też Georga, ale tego, który tutaj utknął, przez co zobaczyłaś jego nieczystą przeszłość.
— To skomplikowane, nie do końca rozumiem — przerwałam jej, kiedy kobieta opowiadała jak w transie. — Czy ja rzeczywiście wtedy spłonęłam razem z nim?
— Myślę, że jest to bardzo możliwe. Ale byłaś czystą duszą. A kiedy pojawił się Thomas… nazywał się Thomas, tak?. Strażak, który pojawił się na ratunek. Wtedy jego obecność przyniosła ci ukojenie, spokój, więc odeszłaś, pozwalając sobie na odrodzenie.
— Przecież to istne szaleństwo. Czy każdy musi umrzeć, żeby urodzić się ponownie? Jak Georg teraz żyje, jeśli jego duch wciąż tutaj jest jako osobny byt?
— Energia dzieli się i mnoży. Nie odradzamy się będąc w pełni tym kim byliśmy wcześniej. Rodzimy się z czystą kartą, ale z znajomo brzmiącym tytułem. Stąd też deja-vu, albo talenty. Myślisz, że nigdy wcześniej czegoś nie robiłaś, po czym nagle się okazuje, że od tak potrafisz całkiem dobrze coś robić, a po odrobinie praktyki nie nabierasz wprawy, a przypominasz sobie po prostu jak co się robi. — Kobieta próbowała mi coś wyjaśniać, kiedy mnie powoli ogarniał czysty lęk. Prawdopodobnie z niewiedzy, nieufności i niezrozumienia. — Nie denerwuj się. Oddychaj spokojnie. Też jesteś medium, ale takim, które zapomniało jak to się robi. Wystarczyłoby, żebyś sobie po prostu wszystko przypomniała. Masz to w sobie.
— Co ja mam zrobić z tym, który popycha i krzywdzi? Kim on jest?
— Nie wiem. Ale czuję, że Raja wie. Powinnaś jej kiedyś zapytać.
— Oh boże, racja, ostrzegała mnie. Myślałam jednak, że ostrzegała mnie przed Georgiem.
— Cóż, obaj panowie mieszkają na jednym piętrze.
*
Słuchałem tej kobiety i nie dowierzałem. Odrobinę może nie chciałem wierzyć, a odrobinę może się bałem? Medium mówiło rzeczy, o jakich nikt nie wiedział. Owszem, czułem, myślałem, że hotel to miejsce do którego powinienem przyjechać i tutaj pomagać i owszem, miałem poczucie, że rozumiem Eve lepiej niż kogokolwiek, ale nie jestem pewien czy wierzę w te całe anioły stróże. Takowe ponoć latają i dzieci się do nich modlą. Na tym się to kończy.
— Tom, wiem, że jesteś sceptykiem. Po prostu ufasz kobiecie, którą kochasz. Ufasz i kochasz nie bez powodu. Jesteście starymi duszami, jeszcze od czasów antycznych, przeplatacie się i pojawiacie się jeden w życiu drugiego. W różnych możliwych układach, kombinacjach i relacjach. Anioły, czy stróże to nie skrzydlate hybrydy. To ludzie tacy jak ty, w których naturze zakorzeniona jest troska, czujność i czyste dobro, które powraca z każdym kolejnym życiem. Jesteś sceptyczny, ale tak samo otwarty jak Eveline. Nie wierzysz mi, ale ta wrażliwość i troska do niej cię otworzyła na tyle, że spacerowałeś poza swoim ciałem i zobaczyłeś zupełnie inną warstwę życia. Może nie masz fizycznych skrzydeł, ale nieczęsto, albo i nigdy zdarza się, że ktoś jest w stanie od tak pędzić na ratunek jak ty to robisz. Nieistotne w jakich warunkach i jak źle jest — odezwała się ciemnowłosa.
— Czytasz mi w myślach? — zapytałem na głos.
— Po prostu cię słyszę. Twoje obawy są głośne i wyraźne, ale to one trzymają cię w gotowości. — Przetarłem twarz dłońmi. Jak do tego doszło, że z śledztwa, z służby, z pracy nagle dowiaduję się, że to miejsce jest jakieś nawiedzone, ja mam jakieś misje, a potem słucham wykładu o niebie i piekle. Poirytowałem się lekko, czując, że nie potrafię tego w pełni objąć rozumem, choć bardzo bym chciał. — Jeśli chcesz, mogę ci pomóc to wszystko zrozumieć, albo możesz też po prostu dalej trzymać się Eveline i uczyć się razem z nią. Prędzej czy później odkryjecie wspólne tematy i sprawy, których byście się nie spodziewali.
— Hej, hej, chyba powinniście przerwać. Dziewczynie puszcza się krew z nosa — detektyw zaalarmował. Sophie puściła dłoń Eve.
— Eve, kochanie, wszystko dobrze? — Pogłaskałem jej policzek. Pokiwała głową pół-przytomnie. — Dobrze się czujesz?
— Sama nie wiem. Jestem zmęczona.
— Przerobiliśmy dużo na raz, a to może być męczące, zwłaszcza w pełni świadomym stanie. To nie sen, który częściowo można zapomnieć — powiedziała medium i uśmiechnęła się ciepło. — Cieszę się, że mogłam pewne rzeczy wyjaśnić, albo chociaż je troszkę wam przybliżyć.
— Dobrze, dobrze, dziękujemy — odezwał się detektyw, uprzednio chrząkając cicho, widocznie spięty i zdenerwowany.
*
Tom zajął się Eveline, a detektyw wyszedł z kobietą na korytarz. Zadawał jeszcze pytania, dalej poszukiwał informacji, detali. Chciał rozumieć. W końcu Sophie poinformowała go, że zrobiła co do niej należało, podziękowała i oznajmiła, że teraz już sobie pójdzie. Morganowi podniosło się ciśnienie. Moment, żeby powiedzieć prawdę.
— Nie będziesz w stanie wyjść. Strasznie przepraszam, że o tym nie wspomniałem.
— Co ma pan na myśli?
— Hotel jest zamknięty. Umierali tutaj ludzie. Bez jakichkolwiek poszlak. Zamknięto więc ten budynek. Policja nas tutaj trzyma aż do rozwiązania sprawy — mówił zdenerwowany, czując się zupełnie winnym. Celowo o tym fakcie kobiecie nie powiedział, bo wiedział, że nikt o zdrowych zmysłach na taki układ i na takie warunki pracy się nie zgodził.
— Słucham?
— Musisz pomóc. Nie wierzę do końca w to, co mówisz. Ale nie mam też żadnego rozsądnego wyjaśnienia na to, skąd pewne rzeczy wiesz. W hotelu jest jeszcze młody mężczyzna. Może to być ciekawy przypadek.
— Pan żartuje. Wciągnął mnie pan w pułapkę.
— Ty jedyna tą pułapkę prawdopodobnie będziesz w stanie zrozumieć. Jeśli opinie i to czym się pani szczyci, to nie oszustwa. Za wszystko też zapłacę, tak jak się umawialiśmy, nawet i więcej, jeśli tylko nam się uda to wyjaśnić i wyjść — przekonywał kobietę. Patrzyła na niego zdenerwowana i niepewna. Z zaskoczenia rzuca jej wyzwanie, którego ona sama nie była pewna. Owszem, kontaktowała się z drugą stroną, ale nigdy nie chciała w nią ingerować, bo wiedziała jak bardzo może to pójść nie po ich myśli. Nikt nie wie jak tam jest, nikt nie wie jak to wygląda, jakie są struktury świata zmarłych. Nikt też nie wie ile mogą, ani jak bardzo są zdesperowani, żeby się wyzwolić i wywalczyć sobie odpoczynek. Medium nie chciała jednak okazywać słabości. Wyprostowała się, spojrzała na detektywa nie do końca zadowolona, ale gotowa.
— Proszę mnie do niego zaprowadzić.
— Nie wiem. Ale czuję, że Raja wie. Powinnaś jej kiedyś zapytać.
— Oh boże, racja, ostrzegała mnie. Myślałam jednak, że ostrzegała mnie przed Georgiem.
— Cóż, obaj panowie mieszkają na jednym piętrze.
*
Słuchałem tej kobiety i nie dowierzałem. Odrobinę może nie chciałem wierzyć, a odrobinę może się bałem? Medium mówiło rzeczy, o jakich nikt nie wiedział. Owszem, czułem, myślałem, że hotel to miejsce do którego powinienem przyjechać i tutaj pomagać i owszem, miałem poczucie, że rozumiem Eve lepiej niż kogokolwiek, ale nie jestem pewien czy wierzę w te całe anioły stróże. Takowe ponoć latają i dzieci się do nich modlą. Na tym się to kończy.
— Tom, wiem, że jesteś sceptykiem. Po prostu ufasz kobiecie, którą kochasz. Ufasz i kochasz nie bez powodu. Jesteście starymi duszami, jeszcze od czasów antycznych, przeplatacie się i pojawiacie się jeden w życiu drugiego. W różnych możliwych układach, kombinacjach i relacjach. Anioły, czy stróże to nie skrzydlate hybrydy. To ludzie tacy jak ty, w których naturze zakorzeniona jest troska, czujność i czyste dobro, które powraca z każdym kolejnym życiem. Jesteś sceptyczny, ale tak samo otwarty jak Eveline. Nie wierzysz mi, ale ta wrażliwość i troska do niej cię otworzyła na tyle, że spacerowałeś poza swoim ciałem i zobaczyłeś zupełnie inną warstwę życia. Może nie masz fizycznych skrzydeł, ale nieczęsto, albo i nigdy zdarza się, że ktoś jest w stanie od tak pędzić na ratunek jak ty to robisz. Nieistotne w jakich warunkach i jak źle jest — odezwała się ciemnowłosa.
— Czytasz mi w myślach? — zapytałem na głos.
— Po prostu cię słyszę. Twoje obawy są głośne i wyraźne, ale to one trzymają cię w gotowości. — Przetarłem twarz dłońmi. Jak do tego doszło, że z śledztwa, z służby, z pracy nagle dowiaduję się, że to miejsce jest jakieś nawiedzone, ja mam jakieś misje, a potem słucham wykładu o niebie i piekle. Poirytowałem się lekko, czując, że nie potrafię tego w pełni objąć rozumem, choć bardzo bym chciał. — Jeśli chcesz, mogę ci pomóc to wszystko zrozumieć, albo możesz też po prostu dalej trzymać się Eveline i uczyć się razem z nią. Prędzej czy później odkryjecie wspólne tematy i sprawy, których byście się nie spodziewali.
— Hej, hej, chyba powinniście przerwać. Dziewczynie puszcza się krew z nosa — detektyw zaalarmował. Sophie puściła dłoń Eve.
— Eve, kochanie, wszystko dobrze? — Pogłaskałem jej policzek. Pokiwała głową pół-przytomnie. — Dobrze się czujesz?
— Sama nie wiem. Jestem zmęczona.
— Przerobiliśmy dużo na raz, a to może być męczące, zwłaszcza w pełni świadomym stanie. To nie sen, który częściowo można zapomnieć — powiedziała medium i uśmiechnęła się ciepło. — Cieszę się, że mogłam pewne rzeczy wyjaśnić, albo chociaż je troszkę wam przybliżyć.
— Dobrze, dobrze, dziękujemy — odezwał się detektyw, uprzednio chrząkając cicho, widocznie spięty i zdenerwowany.
*
Tom zajął się Eveline, a detektyw wyszedł z kobietą na korytarz. Zadawał jeszcze pytania, dalej poszukiwał informacji, detali. Chciał rozumieć. W końcu Sophie poinformowała go, że zrobiła co do niej należało, podziękowała i oznajmiła, że teraz już sobie pójdzie. Morganowi podniosło się ciśnienie. Moment, żeby powiedzieć prawdę.
— Nie będziesz w stanie wyjść. Strasznie przepraszam, że o tym nie wspomniałem.
— Co ma pan na myśli?
— Hotel jest zamknięty. Umierali tutaj ludzie. Bez jakichkolwiek poszlak. Zamknięto więc ten budynek. Policja nas tutaj trzyma aż do rozwiązania sprawy — mówił zdenerwowany, czując się zupełnie winnym. Celowo o tym fakcie kobiecie nie powiedział, bo wiedział, że nikt o zdrowych zmysłach na taki układ i na takie warunki pracy się nie zgodził.
— Słucham?
— Musisz pomóc. Nie wierzę do końca w to, co mówisz. Ale nie mam też żadnego rozsądnego wyjaśnienia na to, skąd pewne rzeczy wiesz. W hotelu jest jeszcze młody mężczyzna. Może to być ciekawy przypadek.
— Pan żartuje. Wciągnął mnie pan w pułapkę.
— Ty jedyna tą pułapkę prawdopodobnie będziesz w stanie zrozumieć. Jeśli opinie i to czym się pani szczyci, to nie oszustwa. Za wszystko też zapłacę, tak jak się umawialiśmy, nawet i więcej, jeśli tylko nam się uda to wyjaśnić i wyjść — przekonywał kobietę. Patrzyła na niego zdenerwowana i niepewna. Z zaskoczenia rzuca jej wyzwanie, którego ona sama nie była pewna. Owszem, kontaktowała się z drugą stroną, ale nigdy nie chciała w nią ingerować, bo wiedziała jak bardzo może to pójść nie po ich myśli. Nikt nie wie jak tam jest, nikt nie wie jak to wygląda, jakie są struktury świata zmarłych. Nikt też nie wie ile mogą, ani jak bardzo są zdesperowani, żeby się wyzwolić i wywalczyć sobie odpoczynek. Medium nie chciała jednak okazywać słabości. Wyprostowała się, spojrzała na detektywa nie do końca zadowolona, ale gotowa.
— Proszę mnie do niego zaprowadzić.
_____
Nelly
Albo ten odcinek jest krótki- albo tak zajebiscie szybko go przeczytałam...puff i koniec. Moze dlatego że mało opisów bylo w tym odcinku :D. Hm trochę inaczej sobie wyobrażałam panią medium. Ale ciekawa jestem jak odnieaie się do Billa :)
OdpowiedzUsuńOdcinek mniej więcej tak samo długi jak reszta :D I zapewne kwestia opisów ;)
Usuńmam takie same odczucia, co przedmówca: ale króciutko! Strasznie szybko się czytało i kurczę, nie mogę się doczekać kolejnego. mam w sumie teraz taki mętlik w głowie, że nie mam pojęcia, nie mam żadnych domysłów, po prostu czekam, jak to dalej się potoczy, jak rozwiną się kolejne wątki.
OdpowiedzUsuńHA :D <3
UsuńJezu boję się...
OdpowiedzUsuńA jak Bill jest tym złym duchem..
Chyba jakiś krótki ten odcinek, przeleciał mi jak z procy i nawet się nie zorientowałam, kiedy nadszedł koniec. Dużo informacji w nim zawarłaś, bardzo ciekawych i mam nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży i wyjaśni. Mam nadzieję, że mówiąc o osobie, która mieszka na tym samym piętrze, nie miała na myśli Billa, bo nawet nie chce mi się wierzyć, że mógłby być zły. Stawiałabym bardziej na Georga i głęboko wierzę, że to będzie on. Do Billa mi to raczej nie pasuje.
OdpowiedzUsuń